Yogyakarta, zwana pieszczotliwie Jogja, jest dużym miastem z półmilionową populacją, kulturalną stolicą Jawy. Mieszkają tu studenci, artyści, organizowane są wystawy, koncerty, przedstawienia. Miasto słynie szczególnie ze sztuki tworzenia batików, które można kupić w każdej z setek galerii.
Co zobaczyć w Yogyakarcie
Samo miasto jest średnio ciekawe, można odwiedzić pałac Sułtana, liczne targowiska, sklepy, ale dla większości turystów jest tylko bazą wypadową do pobliskich świątyń Borobudur i Prambanan oraz wulkanu Gunung Merapi. W mieście można zorganizować wycieczki do obu świątyń, a także przejazdy nad Bromo i Kwah Ijen.
W Yogyakarcie można obejrzeć tradycyjny indonezyjski teatr cieni Wayang Kulit.
Opinie o Yogyakarcie
+ DODAJ
Kulturalna stolica Jawy... jakoś mnie nie oczarowała. Straszne korki w centrum ? przestroga dla tych, którzy chcą obskoczyć w jeden dzień Borobudur i Prambanan ? dzień trzeba zacząć wcześnie rano. Sławetna ulica Malioboro to królestwo taniego kiczu i całkiem dobrego street-foodu, ale jej największym atrybutem są szerokie chodniki, co w Indonezji jest dla turysty luksusem. Na plus zasługuje baza noclegowa ? rozbudowana i bardzo tania, a także bogata scena kulinarna miasta.
Samo miasto ma dość prowincjonalny charakter, jak na swoją wielkość jest całkiem spokojne (w porównaniu do innych jawajskich miast!), w centrum do zobaczenia najciekawszy jest Pałac Wodny z podziemnym meczetem i plac Alun Alun z kolorowymi samochodzikami, Pałac Sułtana nie zachwyca. Dużo sztuki ulicznej, tradycyjnej (batiki) i nowoczesnej, raj dla artystów wszelkiej maści. Mnóstwo pysznego jedzenia i ceny niskie nawet jak na Indonezję. To, co najlepsze kryje się jednak dookoła miasta - wodospady, piękne i puste plaże (Bali się nie umywa!), jaskinie, nic tylko eksplorować skuterem. Turystów jak na lekarstwo, bo wszyscy skupiają się tylko na świątyniach (dookoła Prambanan polecam mnóstwo mniejszych świątynek, do których wstęp jest darmowy). Plus przemili i uczciwi miejscowi.
Przejechałem pół Jawy i uważam, że ta wyspa jest jak jedno wielkie przedmieście. Yogya jest przyjaznym miejscem, wyróżniającym się miastem na Jawie - nie żałuję, że byłem
Miasto pełne kontrastów. W sumie niezbyt ciekawe i ładne, ale i tak najbardziej przyjazne z dużych miast na Jawie. Dość brudne i hałaśliwe, ale czego innego można się spodziewać po dużym mieście w tej części świata? Dużym plusem jest jej autentyczność - centrum Yogyi (Malioboro i okolice) to nie tandetna szopka stworzona pod białych turystów (jak ma to miejsce w Ubudzie na Bali), lecz...tandetna bazar z badziewiem zrobiony pod zdecydowanie dominujących turystów miejscowych. Dzięki temu mnóstwo prawdziwych, ulicznych warungów oferujących naprawdę indonezyjskie jedzenie. Dobra baza wypadowa, tym bardziej że noclegi można znaleźć bardzo tanio. Nie warto zwiedzać kratonu i tak zwanego "Wodnego Zamku", bo ich atrakcyjność jest dość żenująca. Bardzo miło natomiast spaceruje się po cichych, wąskich uliczkach sąsiadujących z tym Watercastlem :) Na wspominaną przez przedmówców przyjazność miejscowych bym jednak nie liczył - to Indonezja, tam się białych nie kocha szczególnie. Choć plusem miejsca jest to, że nie licząc taksówkarzy i rikszarzy, dość mało jest tam upierdliwych naciągaczy.
Yogya jest bardzo popularna wśród Indonezyjczyków i uznawana za super, świetne, wspaniałe miasto. Może rzeczywiście porównując do innych miast Jawy, gdzie jest jeszcze bardziej tłoczno, brudno, gdzie nie ma kompletnie żadnych chodników, a biały człowiek wzbudza potrójną sensację - może rzeczywiście. Aczkolwiek, nie ma tu nic nadzywczajnego. Kultura? Sztuka? Resztki sprzedawane dziesięciokrotnie drożej dla bule (obcokrajowców). Resztki sztuki i rzemiosła o których Jawajczycy nie mają pojęcia, bo bardziej zajmuje ich motor i modlitwy w meczecie.
Miasto nie zrobiło na nas żadnego wrażenia. Fajne jako baza wypadowa do świątyń. Może zmienilibyśmy trochę zdanie po odwiedzeniu ptasiego targu, ale nie zdążyliśmy.
Może być, spodziewałem się czegoś więcej.
Jedno z fajniejszych miast na Javie. Minus - dużo turystów. Dobre miejsce na kilka dni i baza wypadowa do Borobudur i Prambanan
Miasto w porządku - zwłaszcza jeśli przyjeżdżacie do niego z Dżakarty. Na tle stolicy Yogya to prawdziwy raj! Gdyby jednak nie było tu Borobuduru i Prambananu - raczej nie polecałbym.
Nic ciekawego. Są piękniejsze miejsca w indonezji i jeśli nie cierpisz na nadmiar czasu, pomiń. Potrzebujesz info - pisz na jan.golab małpa wp.pl
Miasto warte odwiedzenia ze względu na pałac sułtana Kraton, Taman Sari, ulicę Maliobolo, świątynie Borobudur i Prambanan oraz okoliczne plaże. No i kuchnia...;) zwłaszcza "gudeg". Byłem raz i wracam wkrótce na 3 dni...
Bardzo fajne miasto, przyjaźnie nastawieni ludzie, dobre jedzenie i klimacik. Polecamy:)
Polecam. Dobre miejsce, by znaleźć tani i dobry nocleg i pozwiedzać okolice. (Borobudur, półtorej godz. jazdy lokalnymi minibusami oraz Prambanan, z centrum to jakieś 20 min. transportem publicznym)
Jogya zyskuje dzieki bylejakosci pozostałych miast muzułmańskiej Jawy. Jesli gdzies sie zatrzymac to własnie tu a i tak trzeba ze wzgldu na Borobudur i Prambanan.
Ja też tu miałem oddech po tygodniu przemieszczania sie po nijakich miastach i miasteczkach Jawy.
W odróżnieniu od Jakarty po raz pierwszy można spotkać przyjazne spojrzenia tubylców. Yogyjakarta jest kolorowa, pełna życia, kompletna odmiana, jeśli ktoś wcześniej odwiedził Jakartę lub Bandung! Z tym miastem w moim przypadku wiążąosię bardzo miłe wspomnienia - po dwóch tygodnia, wreszcie miałam okazję wykąpać się w gorącej wodzie :)
Yogyakarta jest zaskakująco popularna wśród turystów, choć trudno doszukać się przyczyn takiego stanu rzeczy.
Średnia ocena na podstawie 16 opinii: 3/5.